[…] pojechałem na godzinę ósmą do kliniki. Jest przewiezienie zwłok z kostnicy do Teatru Polskiego. […]
Karawan trochę się spóźnił. Zabrali ciało i pojechaliśmy do Teatru Polskiego. Tam wnieśliśmy trumnę na foyer pierwszego piętra. Otek Axer wraz z Daszewskim udekorowali salę czernią. Na środku stało podium przykryte kirem, na nim trumna. Od góry okryta sztandarem biało-czerwonym. Przed trumną na poduszkach odznaczenia. […] O godzinie dziewiątej piętnaście stanęła pierwsza warta honorowa. Stanęli: Dulęba, Ćwiklińska, Adwentowicz, Brydek, Zelwer. O godzinie dziewiątej trzydzieści przyjechał [Wacław] Barcikowski z Rady Państwa, Sokorski, Wilczek, [Roman] Piotrowski, Balicki. Odbyła się dekoracja pośmiertna. I znów przykrość – zgłupieliśmy. Został odznaczony Komandorią z Gwiazdą – niżej niż Zelwer, niż Solski. A przecież o ile ich przewyższał swoją wspaniałą twórczością. […]
Po dekoracji rozmawialiśmy w gabineciku obok loży z Sokorskim w sprawie pogrzebu, akademii i zabezpieczenia rodziny. […]
O godzinie dwunastej trzydzieści stanąłem na warcie razem z Kuniną, Daszewskim, Szyfmanem, Wiercińskim, Grabowski, Csató. O godzinie trzynastej piętnaście znów nas postawili na warcie honorowej. Przyjechał premier Cyrankiewicz, [Jakub] Berman, [Edward] Ochab oddać hołd. O godzinie trzynastej trzydzieści teatr został zamknięty. Ludzie zgromadzili się przed teatrem. Trumna została zniesiona na dół i znów wzięliśmy na ramiona […]. Nieśliśmy przez westybul. Orkiestra opery grała poloneza Elegijnego Noskowskiego. Przed teatrem stało przykryte czernią podium. Złożyliśmy tam trumnę. Przemówił bardzo ładnie, wzruszająco Dziunio Wierciński, żegnając Leona od całego aktorstwa polskiego.
Po przemówieniu przy dźwiękach marsza Żałobnego Chopina trumnę wnieśliśmy do autokaru żałobnego. […] Porządek na cmentarzu wzorowy. Delegacje z całej Polski ze swoimi wieńcami już stoją w kondukcie. Zajeżdża autobus. Koledzy z Polskiego Teatru biorą trumnę na ramiona, potem niosą koledzy z Narodowego, potem z Państwowego Instytutu Sztuki, a potem znów my z prezydium SPATiFu.
Żałobna orkiestra gra. Stanęliśmy nad grobem. […] Rozdygotany byłem wewnętrznie. Kiedy delegacje zaczęły składać wieńce, wycofałem się znad grobu.
Warszawa, 29 marca
Marian Wyrzykowski, Dzienniki 1938–1969, Warszawa 1995.